niedziela, 27 sierpnia 2017

Sierpniowe zajęcia.


Witajcie kochani, dogrzało nas w sierpniu, prawda ? Kiedyś bardzo lubiłam się opalać, nawet silne słońce nie powodowało u mnie żadnych zaczerwienień, od razu ciemniałam. Limit opalania już wyczerpałam, teraz plaża  mnie męczy. Ludzie przyjeżdżają z drugiego końca miasta nad pobliski zalew, a ja byłam tam tylko 2 razy.
Z robótkami u mnie skromnie. Na piętnastego sierpnia ułożyłam 2 bukiety. Jeden z ziół, do kościoła, drugi
z kordonka. Jak mała właścicielka czapeczki przyśle mi swoje zdjęcie, to je dorzucę.






Kiedy kokardka jest pod kwiatkami, to całą dekorację dziecko powinno mieć na boczku główki.









Po przesunięciu kokardki w prawo, kwiatki są  na środku główki dziecka.












Podobną czapeczkę można
w prosty sposób zrobić na jesień, według poniższych schematów,
z włóczki, szydełkiem dostosowanym do jej grubości.






































Moja wersja czapki jest letnia, robiona szydełkiem nr 1,3, z cieniutkiego kordonka "Kaja", więc modyfikacje były konieczne, żeby uzyskać odpowiedni obwód.
I rząd:  kółko z 6-ciu oczek łańcuszka.
Rzędy: II, III, IV i V robiłam wg. schematu.
VI rząd: warkoczyki z czterech słupków zamieniłam na warkoczyki z sześciu słupków.
* 3 słupki - 3 oczka łańcuszka - 3słupki*.











VIII rząd: wprowadziłam zmianę w taśmie, dzielącej warkoczyki, tj.poszerzyłam ją
o 2 słupki, więc jest ich 6.


IX rząd: taśmę poszerzyłam o kolejne 2 słupki
i ma teraz 8 słupków. Dotąd wszystko grało.













Dalej poszerzałam i przedłużałam czapeczkę, aż uzyskałam wymiary : 48 cm obwód i 16 cm. głębokość. W ostatnich okrążeniach taśma składa się 10 słupków. Na koniec dorobiłam koronkę z pikotkami i przeciągnęłam wstążeczkę, w kolorze czapeczki. Poszerzanie obwodu czapeczki moim sposobem spowodowało lekki skręt warkoczyków i żeby to przysłonić, zrobiłam aż 3 kwiatki i listki do dekoracji.








W sierpniu, we wszystkich domach, na naszym osiedlu był nalot wnuków. Nas też odwiedzały, głównie młodsze wnuki. Obaj chłopcy bardzo lubią razem się bawić. Juluś ładnie opiekował się  Krzysiem. Jeden i drugi jeszcze przekręcają słowa, ale świetnie się rozumieją.
Za Julkiem  rówieśnicy nie nadążają, a młodszy o prawie 3 lata Krzyś, radził sobie całkiem nieźle, grając z nim
w piłkę. Ani razu się nie przewrócił, chociaż biegali bardzo szybko po niezbyt równym terenie.

























Z Farcikiem,  pokazanym niżej, pozostawionym u nas na 2 tygodnie miałam wiele problemów. Kotek znał nas od pięciu lat i wydawało się, że jest zadowolony z nowego otoczenia, dopóki nie przyjechał Julian. Dziecko go nawet nie dotknęło, ale on piskliwego głosu tak się przestraszył, że nie wydawał żadnych dźwięków, 2 dni nic nie jadł, nie pił i chował się w łazience pod kaloryferem. Leżał całkiem nieruchomo udając, że nie żyje. Wyciągnąć go było trudno, żeby nie uszkodzić głowy. Na swoje imię w ogóle nie reagował. Co ja się namęczyłam, żeby go uspokoić. Wychodził z kryjówek tylko w nocy, taki z niego histeryk. Trzeciego dnia Julek wyjechał i kot nabrał apetytu, nie odstępował mnie na krok, do męża też się łasił. Zachowywał się, jak pan domu. Z  suczką Tusią widzieli się tylko raz przez szparę od drzwi bez żadnych reakcji. Po trzech dniach Juluś znowu przyjechał i tym razem Farcik nawet pozwolił mu się pogłaskać. W dzień schodzi mu z drogi, a  w nocy siedzi przy nim i pilnuje. Ze mną nawet książki czyta, trzymając łapkę na bieżącej stronie. Zrozumieć kota, nie jest łatwo.
Juliana nie można było oderwać od komputera, wiec zachęciłam go do wspólnego stworzenia kontraktu dla ustalenia jakiegoś porządku w domu. Niektóre zapisy wnuczek mi dyktował, potem zaaferowany pobiegł z tym do dziadka i kota. Oto kontrakt, przez wszystkich domowników zaakceptowany i podpisany.

























Możecie wypróbować mój sposób na zdyscyplinowanie niesfornych dzieci. Wspólne ustalenie zasad funkcjonowania, zwiększa poczucie ważności malucha. Przy składaniu podpisu dziecku można pomóc. Już teraz wiem, że ustaleń nie może być zbyt dużo, bo dziecko nie zapamięta i nie mogą być ogólnikowe, tylko jednoznaczne. U nas sprawdzają się 4 punkty, dobre i to, sprzęt elektroniczny i kot nie są zagrożone.

W trakcie męczących upałów,jak i w czasie deszczu najchętniej odpoczywam się z książką.


" Kuszenie losu" Barbary Rybałtowskiej, to powieść, która bardzo mi się spodobała. Główny bohater jest pisarzem, który  tworząc  w komunistycznej Polsce, naraził się władzy, co wiązało się z  konsekwencjami. W poszukiwaniu spokoju i weny wyjeżdża na jakiś czas do Paryża, co ma duży wpływ na jego dalsze życie. Jako wrażliwy mężczyzna, przeżywa wiele dylematów związanych z przemianami ustrojowymi, swoją twórczością  oraz  życiem osobistym. Jakie to piękne, zwłaszcza, że  nie wszyscy ludzie zawracają sobie głowy dylematami, tylko łapią, co im w ręce wpadnie. Pozdrawiam wszystkich serdecznie!