Mój wnuczek Juluś, tak samo jak babcia jest zoodiakalną panną, 4 września kończy roczek. Czy go podepcze ? Trudno powiedzieć, chodzi przy meblach i za rączkę, wykorzystuje stojaczek z zabawkami lub swoje krzesełko do samodzielnego biegania, po całym domu, w szalonym pędzie. Jest bardzo radosnym, ruchliwym i zaradnym dzieckiem, uwielbia swojego starszego brata, Disco Polo i moje nieudolne kołysanki. Nawet je ze mną śpiewa.
Razem z mężem stwierdziliśmy, że chodzik temperamentu Julka by nie wytrzymał i na prezent urodzinowy kupiliśmy mu to, co przypomina rower, lub motorynkę. Wręczenie zabawki już nastąpiło wczoraj, w dniu moich urodzin, bo w środę nie będzie to możliwe.
Jubilat od razu się zorientował do czego ta zabawka służy i zanim ją odpakował z folii, już warczał, jak motorek. Potem było długie ooo!. Dotąd z żadnej zabawki tak się nie cieszył, wolał raczej telefon komórkowy, kable, sznurki i kota. Po usadowieniu się, świetnie sobie sam radził, ale troskliwy brat i prababcia go asekurowali. Dzisiaj rano, jak tylko oczy otworzył, a wstaje ok. godz. 5,30, natychmiast popędził do roweru i chciał wsiadać. Podobno cały dzień jeździli razem z Kacperkiem, wożąc ulubioną kaczuszkę do kąpieli.
Juluś kocha jeść, i stąd tyle w nim energii. Kochany chłopak, śmiać mi się chcę, jak sobie przypomnę, że zanim się urodził, miał być dziewczynką.