poniedziałek, 15 maja 2017

Majowe klimaty.

Witajcie w wyjątkowo zimnym maju. Ostatnio odczułam, że i zwierzęta i kwiaty pięknie odwdzięczają  się za troskę.




















To jest młoda kotka Łatka, która biegała z trzema  innymi kotami między moim domem i sąsiednim, siostry. Razem z Julusiem nosiliśmy im jedzenie. Patrzyły nam z wdzięcznością w oczy, a potem uciekały. Została tylko ona, brudna, wystraszona i  brzydka. Rozwieszaliśmy na osiedlu ogłoszenia z jej zdjęciem, ale nikt się nie zgłosił. Ja nie mogłam jej wziąć do domu, bo mam suczkę, ale moja siostra ją przygarnęła. Przez pierwsze dni bez przerwy jadła, na weterynarza zareagowała pazurami. Po dwóch tygodniach uspokoiła się i wyładniała, a po miesiącu z dumą pilnuje swojego, nowego domu, jak sfinks. Codziennie ją odwiedzam, jest urocza, wyjątkowo mądra i przymilna.
W niczym nie przypomina kupki nieszczęścia, jaką była. Na obróżce nosi medalion ze swoim imieniem
i z numerem telefonu siostry. Rozumie, co się do niej mówi. Dzisiaj spotkałam ją na ulicy, biegnącą w kierunku rzeki. Powiedziałam "Łatka wracaj do domu !" Spojrzała na mnie i zawróciła. Jak coś chce, to ociera się o nogę właścicielki i prowadzi ją, by pokazać o co chodzi.  Zachęcam wszystkich do adoptowania  porzuconych zwierząt. Nie wydawajcie  pieniędzy na kupno pupilków w drogich hodowlach. W schroniskach jest wiele mądrych psów, a na strychach kotów, które czekają z utęsknieniem na swój dom. Odwdzięczą się Wam ogromnym przywiązaniem. Największych przyjaźni nie da się kupić.
 
Mój Amarylis ma wiele lat. Myślałam, że już padł, gdyż nie zakwitł na Wielkanoc. Dałam mu odpocząć, podlewałam  odżywką i w maju rozwinął się, a zamiast czterech kwiatów, dał siedem.
Dzika łąka przed moim domem też ma swój urok.

"Kto się w maju urodzi, temu się dobrze powodzi" stwierdziła Basia na blogu "Pięć pór roku". Oby miała rację, bo mój wnuczek Krzyś skończył w maju 2 latka. W sobotę całą rodziną świętowaliśmy jego urodziny.








 Jubilat najchętniej w kąciku bawił się z Julkiem.

















Chwilowo odpoczywam od robótek, za to pochłaniam czytadła. W klimatach  Bliskiego Wschodu zatrzymała mnie powieść Elif Şafak pod tytułem " Bękart ze Stambułu" ( 450 str.). Miło było przewracać pachnące świeżością kartki, ze świadomością, że czyniłam to, jako pierwsza, zwłaszcza, że wciągnęło mnie od pierwszej strony, a potem było jeszcze ciekawiej.

Turecka rodzina, mieszkająca w Stambule składa się wyłącznie z kobiet, ponieważ mężczyźni z różnych powodów przedwcześnie umierali. Najmłodsza 18 - letnia kobieta jest w ciąży, planuje aborcję, lecz podświadomie tego nie chce  i ostatecznie rodzi córkę. Jedynego męskiego potomka rodziny - Mustafę wysłano na studia do Stanów Zjednoczonych, by uniknął  klątwy. W tym samym czasie młoda rozwódka  ze Stanu Arizona, chcąc  dokuczyć ormiańskiej rodzinie byłego męża, ponownie wychodzi za mąż za Turka - Mustafę. Amerykanka i Turek razem wychowują  córkę pochodzenia ormiańskiego, z pierwszego małżeństwa kobiety. Dziewczyny po osiągnięciu pełnoletności spotykają się w Stambule, zaprzyjaźniają i stopniowo poznają rodzinne tajemnice. "Bękart ze Stambułu" przyniósł Elif Şafak światową sławę. Jednocześnie ta książka stała się przyczyną osobistych problemów pisarki. Oskarżono ją o szkalowanie narodu tureckiego. Powodem było poruszenie tabuizowanego w Turcji tematu ludobójstwa Ormian. Powieść osadzona jest we współczesnych realiach, pomimo tragicznych wspomnień obu rodzin, daje dobrą energię. Autorka ma lekkie pióro i poczucie humoru. Podobno była typowana do literackiej Nagrody Nobla.
Do przeczytania  "Chaty" Paula Younga namówiono mnie, z prośbą o opinię. Jest to emocjonalna opowieść
o rozmowie człowieka z Bogiem. Książka wzbudziła zachwyt na całym świecie, gdyż oparta jest na faktach
i odpowiada na szereg pytań nurtujących ludzi w sytuacjach tragicznych. Początek powieści mnie zdenerwował,
a nawet przeraził. Myślałam sobie, jaki cel ma pisanie o okrucieństwach? Chyba chodzi o wykształcenie sadystów
i dewiantów. Po dwudziestu stronach miałam dość, i długo nie mogłam zasnąć. Drugiego dnia ciekawość zwyciężyła i czytałam dalej. Główny bohater, załamany po ciężkich przejściach, dostaje zaproszenie na spotkanie
w starej chacie. Może tam spotkać mordercę lub Boga. Podejmuje ryzyko. Jego odczucia i przemyślenia są
z pewnością prawdziwe, zaś jego wizje zaskakujące i literacko ubarwione. Nie jest to książka  lekka, ale za to poruszająca. Czytałam ją dłużej niż poprzednią, chociaż ma mniejszy format i tylko 281 stron.

Ciepłego i słonecznego maja Wam życzę!