Nie wiem jaki jest Wasz stosunek do szaleństw w postaci kredytów na wydatki świąteczne. Prezenty są miłe, ale świadomość, że ktoś zadłużył się z tego powodu, nie dałaby mi spokoju i chyba nie chodzi o licytację wydatków, lecz by cieszyć się z obecności bliskich i dzielić się z nimi tym, co się ma. W mediach ciągle się mówi się o świątecznej magii, a to cud narodzin dzieciątka i miłości tak działa. Oby jak najdłużej, by ludzie nie nawalali się, jak ten bałwan z Mikołajem.
Ten kwiatek miał wiele lat i latem wyglądał strasznie, listki nie były zielone, tylko jakieś nędzne, sine i przeźroczyste. Wzięłam od niego zaszczepki na nowe roślinki, a resztę wyrzuciłam, ale czteroletni Julek 2 razy go znalazł i uparcie sadził w piaskownicy, żeby go ratować. Za trzecim razem zawstydził mnie swoim uporem i ulitowałam się nad obydwoma. Zmieniłam doniczkę, ziemię i podlewałam wodą z odżywką. Grudniaczki posadzone latem, rozrastają się, ale jeszcze nie kwitną, a ten tylko popatrzcie. Listki zrobiły się zielone, gęste i mięsiste, a z jednej strony pokazały się kwiatki już w listopadzie. Grudniaczek uratowany przez Julusia pięknie się odwdzięczył.