Pogoda nas nie rozpieszcza, ale nie można dzieci trzymać w domu, trzeba je hartować. Dobrze dopasowana czapka do główki dziecka, to gwarancja zdrowych uszu. Zostało mi troszkę włóczki z chusty, więc zaczęłam, na próbę szydełkować ciepłą czapkę dla najmłodszego wnuka, od góry. Melanżowej włóczki było niewiele, więc w połowie roboty, naprzemiennie robiłam pasek melanżu, pasek błękitnego akrylu i tak doszłam do nauszników. Wykończenie czapki wydziergałam na okrągłych drutach. Malutki, mięciutki baktus, głównie z akrylu, robiłam na drutach prostych, samymi oczkami prawymi, zaczynając z boku od pięciu oczek. Jeden bok wykończyłam szydełkiem, żeby zasłonić łączenie nitek różnych kolorów. Wykorzystałam zalegające w pudle włóczki i powstał komplecik dla półrocznego dziecka, na obwód główki 42 -43 cm. Długość baktusa wynosi 127cm., w najszerszym miejscu ma tylko 11 cm. Całość z przodu wygląda, jak niżej, do niebieskich oczu Krzysia będzie pasować.
Zauważcie, że z tyłu łuk jest mniejszy, niż z przodu.
Widok czapeczki z boku.
Czuję się w obowiązku poinformować Was, że mój ulubiony kwiatek
Sundaville niestety nie wytrzymał na balkonie. Jedna zimna noc i bardzo kiepsko wygląda nawet po przeniesieniu do domu.
Wspaniale sprawdził się wiosną i latem, ale na jesień lub zimę nie warto go kupować. Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie, trzymajcie się ciepło.