poniedziałek, 28 września 2015

Dodatki na Chrzest św. i chrzciny.

Tak wczoraj Krzyś zachowywał się w kościele, czekając na Chrzest św. Nie protestował przy polewaniu wodą, a w trakcie chrzcin był bardzo kontaktowy, zainteresowany gośćmi, ale grzeczny - całkowite przeciwieństwo Julusia.


 Nie mogłam mu zrobić koronkowego ubranka na jego wielki dzień, bo chłopcu nie pasuje, ale okolicznościowe dodatki w postaci kocyka, dekoracji na świecę i ciasta owszem. Syn prosił, by kocyk był biały, a synowa sugerowała, żeby był lejący i miał dekoracyjny brzeg. Chciałam oboje zadowolić i tak wyszła namiastka kapki. Błękitne kółeczka, zamiast kwiatków spodobały się najbardziej. Wymiary kocyka 90/95 cm.
Kocyk ma wzór trochę podobny do wcześniej prezentowanego, ale jest bardziej ażurowy. Dziergałam go na drutach nr 3,5. Zużyłam ok. 35 dkg białej włóczki "Dora" 250 m/100g. Zamiast dekoracji kwiatowych lub kokardek, zarezerwowanych dla dziewczynek, wykonałam szydełkiem  ok. 40 -tu małych  kółeczek,  z cieniutkiego akrylu, które mocną nitką przyszyłam na listwie, żeby dziecko niczego nie urwało i nie zjadło.










Po chrzcinach, bohater dnia,
w domu rozrabiał już na całego, mucha i buty poszły w kąt, najchętniej bawił się świeczką.



















Tu wyraźnie widać, że świecę ubrałam w koronki, wszak to rodzaj żeński.  Z cienkiego kordonka wykonałam malutką sukienkę. Zaczęłam ją szydełkować od najwęższego miejsca, gdzie przewleczona jest wstążeczka. Umieściłam tam również gumę kapeluszówkę. Całość mocno wykrochmaliłam. Trochę  to ładniejsze, niż plastikowy okapnik. Rysownik ze mnie kiepski, więc schematu nie zamieszczę. Uroczysta sukienka musi mieć halkę, więc ją uszyłam, żeby nic na rękę chrzestnego, przez koronkę nie przeleciało i nie kapnęło.






Krzyś oczywiście miał, pięknie udekorowany, cukierniczy torcik.
 













Ja tylko upiekłam sernik według przepisu mojej babci. Polałam go polewą czekoladową, ozdobiłam orzechami i małą figurką kupioną w sklepie. Absolutnie nie był on dietetyczny, za to pyszny, nie został po nim nawet okruszek. 


Dla zainteresowanych 
składniki na ciasto:
10 jajek, 
1,5 szklanki cukru,
1 kostka masła,
1,10 kg sera półtłustego,'
otarta skórka z całej cytryny, 
3 kopiaste łyżki mąki ziemniaczanej
garść rodzynek,
3 paczki herbatników.





Czynności:
- tortownicę posmarować masłem, posypać tartą bułką i wyłożyć herbatnikami,
- do włączonego malaksera wrzucać stopniowo i w kolejności: zółtka, cukier, masło, ser, skórkę
   z cytryny,
- przelać zawartość do miski,
- w osobnym garnku ubić pianę,
- do misy z masą serową dodać mąkę ziemniaczaną, pianę z białek i rodzynki i zamieszać to łyżką,
- całość przelać do tortownicy i włożyć do rozgrzanego piekarnika,
- piec w temperaturze 160 stopni przez 1 godzinę. 
Polewa: 
Zagotować w małym garnuszku z odrobiną wody lub mleka 0,5 kostki masła, cukier i kakao w proporcjach do smaku.


Wykonanie kocyka:





Wzór falisty znalazłam w Zeszycie specjalnym Sandry nr 1/2004.







Nabrałam 148 oczek na druty nr 3,5, zrobiłam brzeg samymi oczkami prawymi, a potem zaznaczyłam markerami:
-   9 oczek prawych, brzegowych,
- 11 raportów po 13 oczek,
-   9 oczek prawych, brzegowych.
Początkowo dziergałam raporty oddzielone markerami, ale szybko wzór zapamiętałam w całości, więc się ich pozbyłam, bo trochę uwierały w ręce, potem już lekko szło.

Długi post mi wyszedł, więc kończę pozdrawiając serdecznie wszystkich gości. 

niedziela, 20 września 2015

Swięto Kwiatów Owoców i Warzyw.

Wczoraj byłam na święcie, które przyciąga ludzi z całej Polski i z zagranicy, aż  trudno się przebić przez tłum na ulicach. Zaczyna się corsem i festyn trwa 2 dni, jest co oglądać, a miłośnicy ogrodnictwa mogą się  się zaopatrzyć w sadzonki wszystkiego, co im się zamarzy. Mogę pokazać tylko niewielka część tego, co  widziałam i co się działo.
Sfotografowałam niektóre kompozycje kwiatowe i dekoracje z owoców i warzyw oraz fragmenty parady


 W pardzie wzięli udział wszyscy mieszkańcy miasta, władze lokalne i wojewódzkie oraz inni goście, nawet pracownicy schroniska dla zwierząt razem z pieskami.



 Prowadziło ją kilka orkiestr, ta jest rodzima.



Dzieci małe i duże były poprzebierane i prezentowały jesienne owoce. 
 Bardzo wesoła, rozśpiewana grupa gości z Francji.


Dziewczyny tańczyły na wielkim samochodzie, jak w Brazylii.
    Paradę z wielkim hukiem zamknęli motocykliści,
a na ulicach stragany z sadzonkami, cebulkami i różnościami.


Po tej imprezie bolą mnie nogi i kręgosłup, ale dzieciaki są szczęśliwe, a ja na pamiątkę kupiłam pnącą  różę do wsadzenia w ogródku. Trochę zmęczona pozdrawiam Was serdecznie.

Ostanie zdjęcie, to sundaville - japoński kwiatek, obecny na polskim rynku od 2003 r. Kupiłam go wiosną i  świetnie się sprawdził na moim, bardzo nasłonecznionym balkonie. Wszystko inne mi podsychało i żółkło w trakcie upałów, pomimo podlewania, a ten  cały czas błyszczy listowiem i ma pełno kwiatów. Sadzonka była 3 razy droższa od pelargonii, czy petunii, ale warta ceny, polecam na wiosnę i lato.

wtorek, 8 września 2015

Chusta Ashton Shawlette i urodziny Julusia.

Gorąco Was witam w zimnym wrześniu. Co u mnie nowego? Mojej siostrze potrzebna była ciepła chusta. Mówiła, że preferuje ciemniejsze kolory i gęste wzory. Postanowiłam wykorzystać dosyć grubą mieszankę wełny z akrylem w intensywnym kolorze bordo. Znalazłam na Ravelry nieskomplikowany, za to pięknie rozrysowany, darmowy wzór Ashton Shawlette http://www.ravelry.com/patterns/library/ashton-shawlette. Przy każdym schemacie, jak byk napisane, ile razy należy go wydziergać, oznaczenia powszechne, bez niespodzianek. Miało wystarczyć 420 m. włóczki, a na drutach nr 4,5 wyszło ok. 600 m. Chusta ma wymiary 187/132/91 cm. ,otulić się nią można dokładnie. Turecka włóczka ,,Opus Polo Natura" bardzo dobrze się blokuje, dlatego właśnie nią wykończyłam bordiurę. Siostra jest bardzo zadowolona z prezentu, właśnie o coś takiego jej chodziło.







Chusta, pomimo pewnej grubości, jest na tyle zwiewna, że o mało mi do rzeki nie pofrunęła.




Słońce mocno świeciło, kiedy ją  trzymałam na tle drewnianej ściany i dlatego kolory nie wyszły tak intensywne, jak są w naturze, za to ażury widać wyraźniej.

















Różnica odcieni włóczki
w rzeczywistości jest prawie niewidoczna.

















Ważnym wydarzeniem rodzinnym były trzecie urodziny Julusia, które obchodził w sobotę. Wybiegał przed dom po każdego gościa i kolejny prezent, ale najważniejszy był dla niego  tort. Dmuchał świeczki 3 razy z wielkim przejęciem.

Jubilat nie miał czasu na rozmowy, bo musiał wypróbować wszystkie nowe zabawki, zwłaszcza te jeżdżące.
Popisy przed Krzysiem też były i to przez malucha bacznie obserwowane. Jak ktoś zasłonił widok, to był krzyk.
Ostatecznie dowiedziałam się od Julka, że w przedszkolu mu się podoba i że każde dziecko nazywa się
"Miś - Krzyś", tak jak jego ukochany stryjeczny braciszek, a niezastąpiony Kacper jest po prostu " Meme".