piątek, 22 grudnia 2017

Melanż po raz trzeci, lektura oraz życzenia świąteczne i noworoczne.

Czy zdarzyło Wam się robić 3 razy czapkę z tej samej włóczki ? Mnie owszem, ponieważ moja melanżowa włóczka, w wyrobie szybko traciła elestyczność.  Za każdym razem dodawałam 1 nitkę. Tym razem cieniutką  100%-tową wełnę. Melanż na tym stracił, bo dodana wełenka jest w brązie, ale czapka nabrała  sztywności i można ją trochę modelować. Nie jest to najmodniejszy fason, gdyż pompona brak i bardziej przypomina beret, niż czapkę, za to stosowny dla osoby dorosłej.
 W świetle dziennym koloryt zawsze lepiej wychodzą.


Kto jeszcze nie zrobił ciepłego beretu, na zimę, może ten fason wypróbować.
Zaczęłam od nabrania 3 oczek na druty nr 3,5. Wykonałam na drutach prostych, ściegiem francuskim opaskę,
w kształcie księżyca, która w najszerszym miejscu ma 8 oczek. Po zszyciu opaski nabrałam 120 oczek na okrągłe druty nr 4,5. Dalej ściegiem kłoskowym wykonałam główkę czapki, takim samym sposobem, jak czapkę w kolorze bordo, dla córki. http://iwonusiowo.blogspot.com/2017/10/maa-chusta-czapka-oraz-sagiciag dalszy. html#comment-form
Wyrób złożony na pół. Po uzyskaniu 18 - tu cm z jednej strony i 22 cm z drugiej, przystąpiłam do zwężania czapki. Niżej widoczne *3 oczka przerabiane razem na prawo, z oczkiem środkowym na wierzchu i oczko lewe*.
Po przerobieniu takiego okrążenia, na drutach miałam 60 oczek.
 Dalej zrobiłam 7 okrążeń ściągaczem pojedynczym.
W kolejnym okrążeniu zmniejszyłam obwód czapki do 30 oczek i dziergałam na prawo,a następnie ściągnęłam igłą dziewiarską.
Można zrobić środek czapki zupełnie płaski, ja wolałam przymarszczony.








Na sam koniec zrobiłam zwięzły brzeg czapki. Nabrałam oczka na opaskę, na okrągły drut nr 3,5.






Zrobiłam 1 okrążenie oczkami lewymi,
a w drugim okrążeniu zakończyłam robótkę na prawo.









Trylogię kwiatową Katarzyny Michalak czyta się  przyjemnie i szybko, pod warunkiem, że lubimy przyrodę i trochę naiwne romanse. Przystań Julii jest trzecim i ostatnim tomem (298 str.). Julia odtrącona przez męża i córkę, spakowała do samochodu dorobek całego życia i ruszyła w Bieszczady, gdzie czekał na nią mały domek po zmarłej ciotce. Tam zaczęła życie od nowa.













Od ilu to już lat, w grudniu nucimy piosenkę Czerwonych Gitar "Jest taki dzień"?
 https://www.youtube.com/watch?v=RMuWEgku3B8
Życzę wszystkim moim Gościom wspaniałych, niezapomnianych Świąt Bożego Narodzenia, czasu spędzonego w najlepszym towarzystwie, pełnego ciepła, miłości i szczęścia, by przy wigilijnym stole nie zabrakło nikogo z Waszych bliskich. ! ! !   
 
 

Nowy 2018 Rok każdy powita w swój ulubiony sposób. Niech Wam przyniesie pomyślność i spełnienie marzeń.

środa, 6 grudnia 2017

Chusta "Orchidea" i lektura na środę.

Baktus wykonany ściegiem rowkowym z dosyć grubej wełny z akrylem drapał mnie w szyję.  Zrobioną kiedyś do niego czapkę bardzo lubię, a że zostało trochę włóczki, postanowiłam wydziergać coś ażurowego do kompletu. Wykorzystałam wzór chusty "Czerwona orchidea". http://www.liveinternet.ru/users/zhivaya_reka/post374726937/
Tylko jedno zdjęcie zrobiłam w plenerze , bo u nas Mikołajki są deszczowe.
Moja wersja chusty nieco odbiega od pięknego pierwowzoru, z racji koloru, przeznaczenia i ponieważ opis znalazłam dopiero po jej wykonaniu. Aby  ją zmniejszyć ażur zaczęłam po uzyskaniu 117 oczek na drutach, ale i tak wyszła spora (120cm/100cm/100cm/55cm.). Jest szeroka,ale niezbyt wysoka. Jej wielkość jest zbliżona do mojej pierwszej chusty, w kolorze wrzosu, którą do tej pory używam najczęściej, do kurtek.
  Moja orchidea jest lejąca i znacznie delikatniejsza od sztywnego baktusa. Myślę, że ją polubię.





Tu widać szczegóły nietrudnego, a całkiem ładnego ażuru.


Po przeczytaniu dwóch pierwszych tomów powieści Lucyny Olejniczak "Kobiety z ulicy Grodzkiej", musiałam czekać parę miesięcy na kolejne części. Im dalej czytam, tym robi się ciekawiej. Akcja trzeciego tomu (Matylda -368 stron)  ma miejsce w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Wiktoria - spadkobierczyni apteki przy ulicy Grodzkiej w Krakowie, po wielu perypetiach, znalazła w końcu szczęście, ale jej życie przerwał tragiczny wypadek. Pozostała po niej córka, Matylda, której losy są przepełnione niebezpieczeństwami. Niektórzy wierzą, że klątwa przestanie działać po wybaczeniu.













Wiele się dzieje w życiu Matyldy w czwartej części powieści, 480 stron trzymających w napięciu. Małżeństwo, narodziny córki Weroniki, wybuch II wojny światowej, okupacja. Silna, empatyczna kobieta pomaga każdemu, kto znajdzie się w potrzebie. Weronika jest pierwszą dziewczyną wychowaną w pełnej rodzinie, klątwa minęła.









Pozdrawiam Was i życząc hojnego Mikołaja !

niedziela, 26 listopada 2017

Czapka balonówka

Czapka z 5 listopada była bardzo ładna, ale źle się w niej czułam, bo nie odstawała mi od głowy i nie zwisała. Na moją grzywkę i swobodną czuprynę, lepsza jest obszerniejsza czapa, która nie psuje fryzury. Pogłębić czapki zrobionej poprzednim wzorem, nie potrafiłam, chyba żebym grubszą włóczkę zastosowała, ale to nie wchodziło w grę, skoro miał być komplet. Z bólem serca przystąpiłam do przeróbki, ale jak mam coś nosić na głowie, to musi mi to pasować. Fason balonu polecam osobom, które tradycyjnych czapek nie lubią. Zrobienie zdjęcia czapki na mojej głowie nie było łatwe, ale Wam obiecałam, więc proszę. Kontrolowałam i strofowałam domowego fotografa, żeby skoncentrował się na głowie, a nie na krześle, czy kaloryferze. Z tego powodu moje oko jest nienaturalnie skierowane .
W oświetleniu sztucznym i w słońcu kolory włóczki różnie wychodzą.




Na trzecim zdjęciu od góry, kolor kompletu jest najbardziej zbliżony do oryginału. Wzór na czapce bardziej przypomina listki, niż muszelki, ale trudno.

















OPIS

Sprułam najpierw wierzchnią, ażurową część czapki i miałam na drutach 120 oczek ściągacza. Dalej wykorzystałam sprawdzony, schemat na ażurowy na beret. http://iwonusiowo.blogspot.com/2014/07/azurowy-beret.html  W pierwszym okrążeniu samych oczek lewych, zwiększyłam równomiernie liczbę oczek do 144. Dziergając na okrągłych drutach nr 3,5. zaznaczyłam markerami 12 raportów, po 12 oczek.


Ten sam etap roboty po złożeniu.














Ażeby ukształtować czapkę, zamiast beretu, okrążenia 1-14  przerobiłam dwukrotnie, a następnie okrążenia od 15-26, następnie okrążenia nr 17 i 18 przerobiłam 2 razy i kontynuowałam okrążeniami nr 19-36. Igłą dziewiarską ściągnęłam 24 oczka na czubku czapki.
Wewnętrzną część czapki musiałam tylko trochę spruć, by ją poszerzyć i pogłębić. Bardzo wygodny jest sposób zwężania górnej części przez przerobienie ściągaczem pojedynczym kilku okrążeń, potem w jednym okrążeniu przerabiać na prawo po 2 oczka (lewe i prawe) i dalej samymi prawymi dziergać. Czapka zwęża się wtedy równomiernie. Po zagięciu ściągacza delikatnie zszyłam igłą dziewiarską jego części zewnętrzną i wewnętrzną, żeby  był stabilny. Niżej widoczne dokończone wnętrze czapki.
Napracowałam się trochę przy tym komplecie, ale na chłody już jestem przygotowana i  teraz mogę spokojnie wziąć do ręki książkę i poczytać sobie. Cieplutko wszystkich pozdrawiam !

niedziela, 19 listopada 2017

Szydełkowy baktus

Obiecałam Wam zdjęcia skończonego kompletu, na własnej osobie, ale niestety domowy fotograf nie sprawdził się, sama sobie musiałam radzić. Ognik jest moim ulubionym jesiennym krzewem, choć cały w pąsach, godnie mnie zastąpił. Nie wydziergałam komina do czapki, baktus bardziej mi  pasuje. Daje więcej możliwości zakładania. i jego obie strony są prawie identyczne, tylko wprawne oko zobaczy różnicę. Grudniaczek widoczny na stole, uratowany kiedyś przez Julusia, jak widzicie,  zakwitł przed terminem.
 Początek roboty pokazałam szydełkiem.  Jest to  kółeczko z 6-ciu oczek łańcuszka zrobione szydełkiem. Ja nie lubię zbyt grubych szydełek,  więc użyłam numeru 3,5, ale do włóczki średniej grubości można wziąć czwórkę.
Dalej szydełkowałam rzędy 1,2,3,4,5,6,7,8, 9 według znalezionego w sieci schematu: *Po dziewiątym rzędzie robiłam ponownie rzędy nr 6,7,8, 9*. Można w ten sposób zrobić chustę dowolnych wymiarów i wykończyć na różne sposoby, ja wykonałam pikotki.


Tylko tyle na dziś, pozdrawiam serdecznie moich gości !

piątek, 10 listopada 2017

Przedświąteczna niespodzianka

Muszę się Wam pochwalić, że chociaż do Mikołajek i gwiazdki jeszcze daleko, dzisiaj zostałam niespodziewanie obsypana prezentami. Kurier dostarczył mi paczkę od blogerki Jadzi Król https://plus.google.com/108031388068038106796  Znalazłam w niej miły list, porcelanowe cudeńka, trochę słodkości oraz robótkę - skarbonkę.
Dziewczynka i chłopiec są spore, mają dziurki w kapeluszach, więc zamierzam je wykorzystać, jako solniczki. 3 mniejsze figurki można postawić lub powiesić dla ozdoby, cały komplet jest bardzo kolorowy i prześliczny.
Ja  wręcz kocham porcelanę, z pietyzmem przechowuję stare wazy, serwisy kawowe i nie przejdę  w sklepie, obojętnie obok ciekawego kubka, czy filiżanki, więc te figurki, to dla mnie skarby.

Kolejny prezent, to materiały potrzebne do zrobienia misia, łącznie z szydełkiem oraz instrukcją. Takich rzeczy jeszcze nie robiłam, ale Juluś powiedział mi, że ja wszystko potrafię, wiec będę próbować. Dziękuję Ci Jadziu za wszystko jeszcze raz, zrobiłaś mi wielką przyjemność !
Jeszcze raz przekonałam się, że blogerki stanowią  wyjątkowo zwartą i bezinteresowną grupę społeczną. Wszystkim Wam życzę miłych obchodów Święta Niepodległości.

niedziela, 5 listopada 2017

Czapka i lektura przywołująca wspomnienia.

Witajcie, Wszystkich Świętych i Zaduszki minęły, czy Wy też co rok macie więcej grobów do odwiedzenia ? Dobrze, że pogoda u nas dopisała. Huragan Grzegorz zmobilizował mnie do wydziergania sobie czapki.
Za każdym razem, jak robię czapkę dla siebie, to lekko nie jest. Trudno było znaleźć włóczkę,  pasującą do pistacjowej kurtki. Jak skład był dobry, to kolor zbyt ostry, lub nitka za cienka. W końcu trafiłam na coś w jasnym kolorze oliwki,co dobrze wygląda do włosów w odcieniu  brązu.
Zanim decydowałam się na wzór, wypróbowałam 2 inne, które musiałam odrzucić, gdyż wiem, że dla mnie nie może to być mała, przylepiona do głowy czapeczka, ani typowy beret, tylko coś pośredniego i plastycznego.
Skorzystałam z wzoru "Florence  Drops 131-35"  https://www.garnstudio.com/includes/pattern-print.php?id=5284&cid=5.  Najlepiej trzymać się pierwowzoru. Moja włóczka jest cieńsza i czapkę chciałam mieć obszerniejszą, więc na druty proste nr 2,5 nabrałam 121 oczek i zaczęłam dziergać ściągacz. Po kilku rzędach, jak już robótka przestała mi się skręcać, zmieniłam druty na okrągłe, oczka pierwsze i ostatnie przerobiłam razem i dalej dziergałam ściągacz okrążeniami. Mając na drucie 120 oczek,  w ostatnim okrążeniu ściągacza dodałam równomiernie 12 oczek. Mając na drucie 132 oczka  zaczęłam ażur od 11 - tego okrążenia  schematu M 2. Markerami zaznaczyłam 11 raportów po 12 oczek, czerwony marker, to początek okrążenia.
Po wykonaniu i przymierzeniu wierzchniej części czapki, okazało się, że powinna być głębsza i cieplejsza,więc dorobiłam jeszcze kawałek ściągacza i zrobiłam jej wnętrze, jak mi w duszy grało.
Julcio mi asystował "szyjąc" drutami i zszywaczem czapkę dla chomika. Niestety zmarnował mi jedne okrągłe druty, bo niechcący odciął żyłkę, ale był tak przestraszony, że nie mogłam się na niego gniewać. Pomogłam mu
w dokończeniu miniczapeczki.
Lektura przywołała wspomnienia.
"Jak to się skończy", VI część "Sagi" Barbary Rybałtowskiej opowiada o tym, jak bohaterki powieści, żyją w Polsce, w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Autorka bardzo trafnie przedstawia odczucia społeczne,w świetle takich wydarzeń, jak:  stan wojenny, zamordowanie księdza Popiełuszki, zamach na papieża Jana Pawła II, wybuch elektrowni w Czarnobylu i okrągły stół, pierwsze wolne wybory. Pamiętam dobrze ten okres, mogę powiedzieć, że zahartowana sybiraczka radziła sobie lepiej, niż większość społeczeństwa, w tym czasie. Znikanie z półek wszystkiego, co do życia potrzebne i reglamentacja było straszne. Mnie kiedyś na sygnale karetka pogotowia wywiozła ze sklepu mięsnego, bo w upale, długo stałam w kolejce, żeby dziecku kupić szynki. Miałam trochę szczęścia, kiedy się ocknęłam w szpitalu, zauważyłam, że ktoś uczynny, z kolejki zrobił mi zakupy. Chłop na naszym bazarku chciał jajka sprzedawać za dolary. Ktoś głodny nie powstrzymał nerwów i wlazł mu nogami w koszyk. Ludzie ze strachu robili zapasy żywnościowe, co pogłębiało braki na rynku. Kto miał warunki, hodował świniaki, żeby nakarmić rodzinę, my też. Ogłoszenie stanu wojennego zaskoczyło wszystkich. Mnie obudził młodszy brat słowami "Te pajace w telewizji poprzebierali się w mundury i mówią, że mamy wojnę". Z niedowierzaniem, wysłuchałam wystąpienia Wojciecha Jaruzelskiego. Wypowiadał wojnę narodowi z hasłem na ustach "Jeszcze Polska nie zginęła". Zakłamanie sięgnęło zenitu. Moja mama  płakała, tata nazwał go największym zdrajcą narodowym. W Urzędzie Wojewódzkim usłyszałam, że pomysł Jaruzelskiego jest  fenomenem.
Ciekawa jestem, jakie  Wy macie wspomnienia z tego okresu ?
"Co to za czasy" - część VII "Sagi" jest chyba ostatnią. Zmiany ustrojowe w Polsce sprzyjają głównej bohaterce powieści w zrobieniu solowej kariery artystycznej na skalę międzynarodową. Pisarka oprócz losów głównych bohaterek przedstawia kontrast między standardami życia w Polsce i w innych krajach europejskich na przełomie XX i XXI wieku. Nie jestem pewna, czy to jest ostatnia część "Sagi", czy będzie jeszcze część VIII ?
Póki co mam zamiar sięgnąć po szydełko i zrobić coś do czapki. Pozdrawiam wszystkich cieplutko!

czwartek, 19 października 2017

Mała chusta, czapka oraz "Sagi" ciąg dalszy.

Witajcie kochani! Poszperałam w zapasach, wyciągnęłam motek grubej włóczki w głębokim kolorze bordo oraz motek dużo cieńszej, w identycznym kolorze, z błyszczącą nitką i przystąpiłam do dzieła. Z grubej włóczki zrobiłam czapkę, całkiem ładnie układającą się na głowie na różne sposoby. Motek cieńszej włóczki posłużył mi do zrobienia  małej chusty pod szyję, do kompletu. Dostanie go córka, jeśli jej się spodoba, ciemny kolor blondynce będzie bardziej pasował niż mnie.









Tu widać zmiany ściegów na czubku czapki.













Na zdjęciu motka udało mi się uchwycić prawdziwy kolor włóczki.
Opis wykonania:
Najpierw na okrągłe druty nr 4 nabrałam 78 oczek i zrobiłam opaskę szerszą nad czołem, niż z tyłu. Jak widać zastosowałam ściegi : rowkowy, pończoszniczy i rowkowy. Następnie nabrałam na brzegach przepaski 88 oczek i dalej dziergałam drutami nr 4,5 ściegiem kłoskowym, w którym powtarza się I i II okrążenie.
I okrążenie : 2 oczka prawe, 2 oczka lewe.
II okrążenie: 1oczko lewe, 2 oczka prawe, 1oczko lewe.
Po zużyciu pierwszego motka (97 m.), wysokość czapki z przodu wynosiła 18 cm, a z tyłu 14 cm. Udało mi się dokupić drugi motek identycznej włóczki i mogłam robić dalej. Po uzyskaniu wysokości 24 cm.i 20 cm., zaczęłam zwężać czapkę, przerabiając po 2 oczka razem i zmieniając ścieg na na pojedynczy ściągacz, co dało mi 44 oczka. Przerobiłam ściegiem ściągaczowym 4  okrążenia, a w kolejnych dwóch  okrążeniach znowu zmniejszyłam liczbę oczek, przerabiając po 2 oczka razem na prawo,aż uzyskałam 12 oczek, które ściągnęłam igłą dziewiarską.





Z grubej włóczki zrobiłam na szydełku łańcuszek, który później naszyłam na opaskę. Z cienkiej włóczki z połyskiem zrobiłam kwiatek i szydełkowy brzeg czapki.

Niżej chusta w trakcie szydełkowania według schematu znalezionego na tej stronie: https://pl.pinterest.com/pin/781796816535759019/ Użyłam szydełka nr 3,5. Na pierwszym zdjęciu poniżej widoczna jest lewa strona mojej chusty, na drugim prawa.
Brzeg chusty szydełkowałam, po wykonaniu 15-tu rzędów z muszelkami, w ten sposób:
* w czwarty słupek muszelki robiłam 1 słupek, 3 oczka łańcuszka, 1 słupek, 3oczka łańcuszka, 1 słupek, 3 oczka łańcuszka,1 słupek, 2 oczka łańcuszka, półsłupek w pojedynczy słupek z poprzedniego rzędu oraz 2 oczka łańcuszka*. Powtarzać od gwiazdki do gwiazdki.
Przeczytałam dalsze części "Sagi "Barbary Rybałtowskiej ". "Mea culpa" to część IV. Kasia, niegdyś mała Sybiraczka, teraz główna bohaterka powieści jest już dorosła. Z wyrzutami sumienia podejmuje w Warszawie studia na filologii rosyjskiej, z tego względu, że są one w Polsce uprzywilejowane, i chociaż jest jeszcze bardzo młoda nie chce dłużej obciążać finansowo ukochanej matki. Wychodzi wcześnie za mąż, a że jest uzdolniona artystycznie, razem z Zespołem Pieśni i Tańca "Mazowsze" zwiedza świat. Ta część "Sagi"wydała mi się znajoma, a to z tej przyczyny, że pamiętam lata sześćdziesiąte w Polsce. Nawet uczniowie byli w tym czasie zagrożeni podejrzeniami o spiski. Myślałam, że autorka  niczym mnie nie zaskoczy, a jednak. Zwierzenie jednego z bohaterów "wolałem być aktywistą partyjnym, niż donosicielem" zrobiło na mnie wrażenie.
Czas darowany nam, czyli V część  " Sagi" opowiada o dalszym życiu w PRL - u, dokładnie tak, jak ono wyglądało. Kasia, podobnie jak jej matka zostaje młodą wdową i ponownie układa sobie życie. Zadziwiająca jest jej siła przetrwania nawet w ekstremalnych sytuacjach zagrożenia życia. To pokolenie nie miało wyjścia, musiało uczyć się, pracować i  utrzymywać rodziny w Polsce socjalistycznej. Bohaterów politycznych nie było widać, za to w każdym miejscu pracy był zatrudniony donosiciel SB i mógł się nim okazać kolega, cieszący się powszechnym zaufaniem. Wielu rzeczy nie można było kupić, jedynie załatwić. Autorka obiektywnie przedstawiła  absurdy, negatywy i pozytywy społeczne tego okresu. Kolejne 2 tomy powieści już czekają na stoliczku.

Czytanie trochę mi się kłóci z robótkami, ale im chłodniej, tym chętniej sięgam po druty i szydełko, już mam w planie kolejny komplet. Pozdrawiam wszystkich cieplutko !