Do większej serwetki w kolorze naturalnym mam duży sentyment. Robiłam ją w wielkim stresie, czekając na wnusia, właśnie się rodził. Jadąc pociągiem z delegacji służbowej, wyciągnęłam robótkę i starałam się na niej koncentrować, żeby nerwy uspokoić. Tabletki uspokajające w moim przypadku są wykluczone.
O dziwo serwetka całkiem nieźle wyszła. Wkrótce sprezentowałam ją rodzinie. Była jakaś okazja i mając inne zajęcia nie zdążyłam niczego kupić. Obdarowana do tej pory się z niej cieszy, a ja próbowałam dwukrotnie zrobić identyczną serwetkę, ale za każdym razem wyszła mniej ciekawie. Zauważcie, że łuki są mniej wyraźne, chociaż kordonek troszkę grubszy.