Witajcie moi drodzy obserwatorzy i goście ! W styczniu dziewiarstwo jakoś mi nie szło, gdyż sztywniejący kciuk i
własnoręcznie wykonywane poprawki malarskie oraz palenie w piecu c.o. odciągały mnie od drutów. W lutym postanowiłam odpocząć w górach. Tak się złożyło, że pierwszy raz byłam w Muszynie.
Mróz i ja z wnukami - Krzysiem i Grzesiem hartujemy się.
Ten biały domek, który widać za synową polecam, to " Willa Karo", wyposażenie kwater, czystość
i kultura, jak w hotelu pięciogwiazdkowym, a dużo taniej !
Niżej ośnieżona Muszyna, opatulonego w wózku Grzesia praktycznie nie widać.
To dziecko jest nieprawdopodobnie bezproblemowe. Ma apetyt, nie
choruje, na mrozie tylko trochę nos mu się zaczerwienił, cieszy się, jak
się go przebiera, potrafi wrzasnąć tylko wtedy, kiedy ma mokro lub jest
bardzo głodny. Jeszcze nie siedzi, ale już raczkuje.
Razem z Krzysiem stwierdziliśmy, że Pijalnia wód mineralnych niestety o tej porze roku jest zamknięta. Liczne miejsca spacerowe i wypoczynkowe nabiorą uroku późniejszą wiosną i latem.
Ostatnie zdjęcie było zrobione w pobliskiej Krynicy. Tam bywałam już wcześniej.
Widoczny na nim mój syn dzisiaj obchodzi urodziny, to była szczęśliwa noc, kiedy o godz. 24 pojawił się na świecie. Życzenia złożyłam mu dzisiaj o 12-tej w południe.
Po spacerach najlepiej odpoczywa się z książką. Pierwszy raz sięgnęłam po powieść polskiej pisarki Agnieszki Walczak
- Chojeckiej i stwierdziłam, że ma lekkie pióro. Tematem
głównym powieści " Gdy zakwitną poziomki" są autentyczne, przeżycia
kobiety, związane z tęsknotą za potomstwem
i trudnościami z zajściem i
utrzymaniem ciąży. Warto przeczytać i zrozumieć problem.
Po powrocie do domu zachorowała mi Tusia. Nie będę się wdawać w
szczegóły, ale wyglądało to bardzo poważnie, byłam przerażona, bo ona
ma już 17 lat. Na szczęście pani weterynarz z zaprzyjaźnionej lecznicy
dla zwierząt szybko i skutecznie jej pomogła. Dała jej 2 tygodnie na
wyzdrowienie, a ona po dwóch dniach odżyła. Z niedowierzaniem patrzę,
jak biega po schodach i po ogródku.
Zdjęcie robiłam dzisiaj. Choroba i leki nieco ją przestawiły, bo w ciągu dnia śpi, a w nocy wstaje, chce jeść, pić i biegać. Trochę się przez nią nie wysypiam, ale niech tam, ważne że jesteśmy razem. Miałam Wam pokazać Muszynę, a wyszło, że pokazałam rodzinę.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i obiecuje wkrótce post robótkowy.
Śliczne zdjęcia i cudna rodzinka. To jest najważniejsze. Wnuki udane, więc trzeba się cieszyć :)Życzę zdrowia Twojej psince i pozdrawiam serdecznie :)))
OdpowiedzUsuńJak z wiekiem nam się wydaje,że wszystko już za nami, pojawiają się wnuki i jest radość ogromna.
UsuńMasz śliczne i urocze wnuki! Te śliczne oczęta najmłodszego...! Odpoczynek jest ważny. A towarzystwie rodziny, to cała przyjemność. Druciki, niteczki.... nie uciekną. Wypoczynek- the best.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wszyscy dotleniliśmy się i każdy odpoczął, bo jak jedno dziecko szalało u rodziców, to drugie mogło spokojnie spać u mnie i odwrotnie.
UsuńJest super będziesz wypoczęta odstresowana, a chwile spędzone z najbliższymi są bezcenne.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
a psina jak na swój wiek trzyma się b.dobrze :)
Już się przygotowuję do tego,że Tusia wieczna nie będzie, ale jak cierpiała, to była bardziej bezbronna, niż człowiek i czułam ogromną odpowiedzialność za nią.
UsuńPiękny wypoczynek,a mój wnusio 15-cy jak się go ubiera to płacze jakby go ze skóry obdzierali.
OdpowiedzUsuńWiększość małych dzieci tak reaguje, zwłaszcza przy zakładaniu czapek, a Grześ jest zachwycony, bo coś się dzieje.
UsuńPiękny wypoczynek z rodzinką. Mój wnusio też jest bezproblemowy, grzeczniutki. Niestety mieszka za granicą jak dla mnie na końcu świata i widuję go bardzo rzadko. Dobrze, że psinka ma się dobrze, bo przykro patrzeć na cierpienie pupila. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńWspółczuję dużej odległości wnuczka od babci, oboje na tym tracicie.Odnośnie Tusi, to ona jest bardzo przywiązana do mnie, wszystko rozumie, co się do niej mówi i dla wszystkich moich dla wnuków zawsze była znakiem rozpoznawczym domu dziadków.
UsuńWidać Iwonko , że świetnie spędziłaś te wolne dni z rodziną. Masz wspaniałą rodzinkę. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Marysiu, fajnie było,chociaż pogoda trochę ograniczała zwiedzanie, wybierzemy się tam jeszcze latem.
UsuńMiło widzieć Ciebie i rodzinkę:)A to przecież najważniejsze :)Lubię takie kosmate pieski:)Serdeczne pozdrowionka dla Was wszystkich:)))
OdpowiedzUsuńTusia wcześniej była strzyżona, jak przystało na sznaucera, ale teraz, kiedy już słabo widzi, oszczędzam jej stresu związanego z wizytą u psiego fryzjera.
UsuńPrawda stara jak świat: rodzina i zdrowie są najważniejsze. Zimowe widoki piękne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRacja,uczymy się,pracujemy, zdobywamy kwalifikacje,stanowiska, a potem miażdżyca ten nasz dorobek niszczy. Zostaje rodzina, którą stworzyłyśmy i następne pokolenia.
UsuńWspaniała rodzinka!!!W gronie rodzinnym odpoczywa się miło i przyjemnie!!! Piękne zdjęcia!!!Serdecznie pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńWesoło było, bo Krzyś swoją radością zarażał, ale jak nie chciał jeść, to się denerwowałam.
UsuńBardzo dobrze,że sobie odpoczęłaś z rodzinką:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPo powrocie musiałam odespać zmianę klimatu, ale teraz faktycznie czuję,że jestem wypoczęta.
UsuńIwonko, niedługo mają wygasnąć konta Google+. Twój blog nie jest zagrożony. To dotyczy kont Google+. Jeśli publikujesz swoje zdjęcia w Google+, to teraz tej opcji nie będzie. Jeśli masz bloga tylko w blogerze, bez obaw. Jest super. Pisz, jeśli potrzebujesz porady. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Olu, to mi wszystko wyjaśnia.Mam chyba niechcący założone konto w Google+. Nie używam go, więc jak zlikwidują, to nie będzie straty.
UsuńPiękne, zimowe wspomnienia, ciekawa jestem, czy zima nas na dobre opuściła.
OdpowiedzUsuńMyślę, że tylko w górach trochę jej zostało.
UsuńPiękne dzieci, piękne kobiety, piękne miejsca.
OdpowiedzUsuńDziękujemy z tyle komplementów.
UsuńMiło Was zobaczyć Iwonko. Czas spędzony z rodziną najważniejszy. Oby więcej takich bezproblemowych dzieci było :) Fajnie, że psinka wyzdrowiała. Wszystkiego dobrego dla syna z okazji niedawnych urodzin!
OdpowiedzUsuńDziękuję Renko, przekażę życzenia.
UsuńMoja najmłodsza córka to też Tusia - Martusia - życzę więc Tusi szybkiego powrotu do zdrowia - moja wnusia skończyła pół roku i chyba też niedługo zacznie raczkować - Iwonko,pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego
OdpowiedzUsuńDziękuję Wandziu i wzajemnie.Nadając imię suczce musiałam uzyskać akceptację całej rodziny.Miała być "Sati","Satusia". zostało tylko zdrobnienie - Tusia.
UsuńIwonko widzę że miło i fajnie spędziłaś czas i mam nadzieje że wypoczęłaś :) Ja dawno temu byłam w Muszynie jak i w Krynicy - to i w tym roku haha w tym samym czasie co i Ty te miejsca odwiedziłam ;) Psinke za uszkiem pomiziaj niech się trzyma zdrowo:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Z psinką dzisiaj znowu byłam w lecznicy. Pani doktor powiedziała,że jest szalona poprawa, z czego się bardzo cieszę.
UsuńW Muszynie kiedyś kilka godz. Natomiast w Krynicy byłam w senatorium,piękna miejscowość. Miło z rodzinką spędzić taki wyjazd. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKrynica zdecydowanie cieszy się większym powodzeniem, niż Muszyna, w restauracjach tłoki nawet o tej porze, pozdrawiam.
UsuńGratuluję wnuków i odpoczynku w górach :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, dodatkową korzyścią jest zgubienie kilku centymetrów w pasie.
UsuńZazdroszczę wyjazdu, wypoczynku. :) piękna fotorelacja.
OdpowiedzUsuńDla mnie to była duża sprawa, bo pozostawienie wygaszonego piec c.o. i znalezienie dobrej opieki dla 17-letniej suczki było trudne.
Usuń