Witam wszystkich serdecznie! Oto mój nowy domownik - kotka Fiona. Absolutnie nie planowałam przygarnięcia kota, ponieważ mam bardzo schorowaną suczkę, wymagającą wiele troski, ale dramatyczne okoliczności sprawiły, że ta kotka kilka tygodni temu znalazła się w moim domu. Jest bardzo duża i bardzo spokojna. Zachowuje się naprzemiennie, jak kot i jak pies. Często się myje i śpi, ale na każde zawołanie jest przy mnie. Rano wita mnie polizaniem palca u ręki, potem chodzi za mną krok w krok i jest bardzo posłuszna, zainteresowana moją Tusią wyłącznie pozytywnie. Pani doktor stwierdziła, że to mieszanka dachowca z kocia rasą Maine Coon.
Kocia historia zaczęła się tak:
Syn przed wyjazdem na wczasy przywiózł mi na przechowanie swojego kota - Farciarza (widoczny na zdjęciu
z książką). Jest to białoszary dachowiec, bardzo przywiązany do swoich właścicieli, mnie również zna i lubi.
Nowe miejsce tak mu się jednak nie spodobało, że już pierwszego dnia zaczął uciekać i chować się po kątach. Pozamykałam wszystkie okna i drzwi, żeby mieć pewność, że nie wyjdzie na zewnątrz. Tak się w końcu schował, że 4 dni go nie widziałam , nie słyszałam, miski z wodą i karmą oraz kuweta były nietknięte. Zdenerwowałam się nie na żarty. Pomyślałam, że wlazł w jakąś dziurę i nie może wyjść. Dzieci w histerii totalnej, telefonicznie prosiły mnie, żebym poszukała go poza domem, bo rozpieszczony pupilek nie przeżyje, a oni najbliższy lot mają za kilka dni. Czułam się winna, chociaż nic złego nie zrobiłam. Wywiesiłam ogłoszenia, na osiedlu, szukałam na forach internetowych. Chodziłam po ulicach, potrząsając miską z karmą wołając Farciarz! Farciarz ! Była sobota, godzina 20 - ta, szarawo i padał deszcz, gdy podbiegł do mnie z radością białoszary kot. Zarówno ja, jak i najstarszy wnuczek, który mi towarzyszył, byliśmy przekonani, że to Farciarz. Umaszczenie identyczne, miarki w oczach nie mieliśmy, nie zauważyliśmy, że to jest większe od naszej zguby, wzięliśmy więc do domu. W nocy prawdziwy Farciarz, czując nowego kota, wyszedł ze ściany z rurami hydraulicznymi, przez szafkę pod zlewozmywakiem. Zamknęłam Farciarza w łazience, chociaż protestował i w duchu przyrzekałam sobie, że nigdy więcej, żadnego kota do domu nie przyjmę. Rano chciałam nowego kota zanieść w to samo miejsce, gdzie do mnie podszedł, ale się wyrywał i wracał do domu. Była niedziela, a ja chodziłam od domu do domu i pytałam, komu zginął kot. Nikt się do niego nie przyznał. Znowu dawałam ogłoszenia i jednocześnie pojechałam z nowym kotem do lecznicy weterynaryjnej. Tam się dowiedziałam, że to dwu lub trzyletnia kotka, mieszanka dachowca z Maine Coonem, bardzo zarobaczona. Miałam wobec niej dług wdzięczności. Gdyby nie ona, to Farciarz by nie wyszedł, najpierw z uporu, a potem z braku sił. Kupiłam kotce leki, dałam dobrą karmę, nadałam imię żeńskie na "F", (skoro na ulicy, na imię Farciarz zareagowała) i żeby nie wołać na nią nowy kocie. Nie wyrzucałam jej z domu na siłę, czekałam na właściciela. Na naszym osiedlu wszyscy się znają i nowinki rozchodzą się bardzo szybko, ale przez kilka tygodni nikt się nie pojawił. Jakieś małżeństwo idące ulicą powiedziało mi, że ten kot faktycznie tu biegał, ale nie miał domu.
Fiona w momencie pojawienia się w moim domu weszła do transportera Farciarza, jak do swojego i to też nas zmyliło. Jak widzicie, nie wyglądała, tak jak teraz (na dwóch pierwszych zdjęciach).
Tu widać jej wielkość. Zajmuje 90 cm. szerokości łóżka i ma grube łapy.
Z dnia na dzień Fiona w oczach piękniała. Białe łaty stawały się bielsze, sierść bardziej puszysta.
To też Fiona, czyż nie podobna do Farciarza?
Na grzbiecie ma o jedną, małą, białą łatkę mniej, niż Farciarz. Zdesperowana, zastanawiałam się w pewnym momencie, czy jej nie domalować, jak w filmie,
w którym koty różniły się tylko końcówką ogona.
Finał mojej, kociej historii jest pozytywny:
- zaginiony kot szczęśliwie wrócił do swoich bliskich,
- bezdomna kotka znalazła dom,
- ja znalazłam urocze towarzystwo.
Choć to rzeczywistość, nie bajka, aż prosi się
o morał. Może go dopiszecie?
Kotka piękna❤ Ja też nie planowałam kota, ale przygarnęłam zgubę,która przybyła pod maską samochodu. Teraz mam dwa psy i kota, który zachowuje się jak pies😂😂
OdpowiedzUsuńTo gdzie ten zdesperowany kotek siedział? Nie dziwię Ci się,że przygarnęłaś.
UsuńNa silniku, dobrze że tylko krótką podróż odbyliśmy 😊
UsuńMorał Iwonko chyba taki, że pomoc przychodzi z nieoczekiwanego miejsca w nieoczekiwanym momencie. Super, że odwdzięczyłaś się Fionie i dałaś jej dom, piękny gest. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za taką ocenę. To miłe.
UsuńIwonko, niezla przygoda z Fiona, mysle, ze bedzie Ci ona bardzo oddana za to , ze ja przygarnelas. Piekny kotek z niej. Pozdrawiam i podrap ja ode mnei za uszkiem:)
OdpowiedzUsuńTak się rozumiemy z Fioną, że już nawet nie chcę, żeby właściciel się znalazł. Jak można nie szukać swojego zwierzęcia, przecież nie jest z pluszu.
UsuńNie wiedziałam wcześniej,że kotka drapie się za uszami. Zrobiłam to i bardzo jej się podobało. Podczas szczepienia będę ją tak uspokajała.
UsuńWspaniale,ze znalazła cudowny dom, jwst taka śliczna ☺
OdpowiedzUsuńPrzychodząc do mnie z ulicy Fiona nie była taka śliczna, jak teraz. Jest wiele porzuconych zwierząt, które po zaadoptowaniu przez właściwą osobę zmieniają się, jak to brzydkie kaczątko w łabędzia.
UsuńTo prawda, myslę, ze adopcja jest najlepszą opcją, jeśli chcemy mieć zwierzaka, przez wiele lat miałam przygarniętego psiaka, cudowny byl. Również będę zaglądać, obserwuję i pozdrawiam ☺
UsuńNiesamowita historia. Znalazłaś puszystą przyjaciółkę. Kotka jest śliczna. Najważniejsze , że historia zakończyła się szczęśliwie. Pozdrawiam serdecznie 🍎🍒☺
OdpowiedzUsuńFiona Marysiu jest również mądra, a to się wśród kotów rzadziej zdarza.
UsuńPiękna Fiona miała farta! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa też Ewo.
UsuńTeż bym się pomyliła. Nam ktoś podrzucił 4 lata temu kociaka pod dom. Krzyżówka dachowca z norweskim leśnym. Fusia jest z nami do tej pory
OdpowiedzUsuńi wszyscy ją uwielbiamy.
Norweskie leśne są przepięknymi kotami. Moi kuzyni przyjechali z takim na działkę i ze strachu uciekł na ulicę, pod koła samochodu. Koty zmiany miejsca nie lubią, niektóre dostają nawet śmiertelnych zawałów. Nasze na szczęście przetrwały.
UsuńŚliczna kotka i niesamowita historia.Urok damy zadziałał
OdpowiedzUsuńi Farciarz się znalazł. Iwonką teraz masz wierną towarzyszkę.
Pozdrawiam serdecznie.
Po wielkich nerwach z Farciarzem, bo jeszcze parę nocy musiałam spędzić z nim w łazience, żeby nie oszalał, Fiona wprowadziła do domu spokój.
UsuńIwonko z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam Twój post.Wzruszył mnie niesamowicie!!!Jak to dobrze,ę ten kotek znalazł swoje miejsce.Wiem co mówię bo mam 3 koty i jednego pieska:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa mam tylko 2 zwierzątka. Z Fioną nie ma kłopotu, ale Tusia po wypadnięciu z balkonu, była już w takim stanie,że pani doktor rozłożyła ręce, twierdząc,że nie ma jej co dać. Niektórzy radzili, żeby uśpić. Nie poddałyśmy się, kilka razy dziennie wynoszę ją na dwór, karmię bezpośrednio do mordki, po dwóch miesiącach stanęła na nogi i biega po ogródku, ale po schodach nie da rady.
UsuńMuy bonito todo, genial post ! 💚💚💚 Espero tu opinión en mi última entrada! Buenos días!!!
OdpowiedzUsuńWitaj Carolino w gronie obserwatorów mojego bloga. Rozgość się.
UsuńCudowna historia, kotek będzie miał dobrze u Ciebie, moja kotka ze schroniska nadal nieufna i pozwala sobie "kwiatki" zostawiać, juz było dobrze po zmianie żwirku a dzisiaj znów bo w nocy 2 razy do kuwety zrobiła siusiu, to nasz pierwszy kot i za bardzo też nie mam orientacji.
OdpowiedzUsuńJeżeli kuweta śmierdzi, to koty załatwiają się poza nią. Niektóre żwirki śmierdzą same w sobie. Ja stosuję z dobrym skutkiem, żwirek bezzapachowy "Super Benek, zbrylający i kuwetę z pochłaniaczem oraz worki foliowe do kuwety, a także odświeżacz REFRESHR CLEANING SPRAY o miłym zapachu. Zamawiałam wszystko przez Internet w zooplus. Taniej wychodzi, niż w sklepie.
UsuńIwonko czytającj Twój post myślałam że czytam dobrze zapowiadające się opowiadanie :) wspaniała historia, myślę że Fiona odwdzięczy Ci się dobrym towarzystwem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Mam taką nadzieję. Nie chciałabym być jej wrogiem. Ząbki i pazury ma spore i waży ponad 5 kg.
UsuńCudowne kotki i piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i miły komentarz.
UsuńNiesamowita przygoda i takim dobrym zakończeniem:) Kociaki cudne!
OdpowiedzUsuńTeż mam Fionę:)))
Zanim się dowiedziałam,że to kotka, wołałam na nią Fiodor, bez odzewu. Czy Twoja Fiona też zachowuje się, jak księżniczka?
UsuńCześć Iwonko, ściskam serdecznie, już dawno chciałam się odezwać. Może masz ochotę jutro 05.08.2019r.o 20.00 godz. na kino? Francuska komedia (I znowu zgrzeszylismy, dobry Boże) PS kot śliczny! Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Pozdrawiam - Maryla
OdpowiedzUsuńDziękuję Marylko. Od trzech dni walczę z bólem głowy i uszu (wirus albo przeciąg), nawet telewizora nie włączam.
UsuńOj tak kocie opowieści zawsze łapią za serce - i żyli długo i szczęśliwie :) Ja kociaka kiedyś miałam bo znalazłam pod własną choinką na działce ...nie wiadomo skąd przywędrował ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ludzie biorą sobie małe kotki, pobawią się dopóki nie urosną, a potem wyrzucają. Ta kotka z pewnością miała kiedyś dom, widać to po nawykach. Ktoś ją na nasze osiedle przywiózł samochodem i wyrzucił. Wnioskuję z tego,że 2 razy bardzo płakała, kiedy ją wiozłam do lecznicy, a na miejscu już była spokojna.
UsuńКакая интересная история появления у вас новой кошки. С наилучшими пожеланиями!
OdpowiedzUsuńDziękuję Irino. Kotka jest fantastyczna, ciągle jeszcze boi się że straci dom i wychodzi bardzo ostrożnie na zewnątrz, dosłownie przed próg, parę metrów i wraca.
UsuńKtoś czuwał nad tym, żebyście się spotkały ,niby przypadkiem, ale...
OdpowiedzUsuńTak samo dzieci powiedziały, musiało tak się stać, żebym nie została sama w domu. Mało tego, 17-letnia suczka Tusia ozdrowiała i odmłodniała, biega po schodach i po całym domu, nawet łysiejące miejsca zniknęły, bo pojawiło się nowe błyszczące futro.
UsuńBardzo ciekawie napisane. Gratuluję i pozdrawiam serdecznie !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Natalio. Fiona jest moją nieodłączną, przymilną towarzyszką. Polubiła również Tusię, ale na obce jej osoby w domu potrafi zareagować sykiem. Życie pisze najciekawsze scenariusze.
UsuńMądra kotka. Wiedziała kogo wybrać
OdpowiedzUsuń